Kwas Theta z browaru Pinta

Do tego piwa przymierzałem się dość długo. Nurtowało mnie pytanie: czy pomysł na kwaśnego RISa to strzał w dziesiątkę, czy nieudana wariacja na temat stylu? Odpowiedź na to pytanie oraz wyjaśnienie, co piwo Kwas Theta ma wspólnego z bohaterem filmów Indiana Jones, wyjaśniam w dalszej części recenzji.   
Ale najpierw parę słów o samym piwie.
Nie pierwszy raz zrobił się kwas, mógłby zaśpiewać browar Pinta za zespołem Pudelsi. Nie pierwszy, bo Kwas Theta to już ósme z cyklu eksperymentalnych piw uwarzonych pod patronatem kraju znad morza Egejskiego. Wild Cherry Russian Imperial Stout (24,7 Blg, 10,2 % alk.), to klasyczny RIS przefermentowany szczepem drożdży piwnych i drożdży do whiskey, dodatkowo część brzeczki została zakwaszona bakteriami kwasu mlekowego. Następnie do piwa dodano świeżo tłoczony sok z polskich kwaśnych wiśni, a na koniec poddano fermentacji dzikimi drożdżami Brettanomyces. Uff to się napracowali chłopaki.

Przejdźmy do degustacji
Piwo ma brunatną barwę, choć po bliższym przyjrzeniu się dostrzegalne są także odcienie rubinowe.
W momencie przelewania do szkła, na piwie tworzy się piękna, beżowa piana złożona z chyba miliona niewielkich pęcherzyków powietrza. Po jakimś czasie opada tworząc cienki pierścień.
W momencie przechylania szkła na boki (ja degustowałem w Teku) na ściankach pozostaje równomierny lacing.
Już zaciągając się z butelki można było odczuć, że Kwas Theta to rzeczywiście kwas. Ale pełnię swojej kwasowości piwo przedstawia uwalniając aromaty ze szkła. Czuć zdecydowane nuty kwaśne, wynikające z pracy bakterii kwasu mlekowego. Piwo dzięki nim nabiera niepokornego, dzikiego charakteru. Wszystko to zdecydowanie przesłania charakterystyczną dla stylu Russian Imperial Stout woń czekoladowo - kawową. Może lekko w tle majaczy jakaś gorzka czekolada, ale musiałem się nieźle skupić (!do metalu) by to wyłapać.
W smaku, oprócz dzikości, która obecna była także w aromacie, pojawiają się posmaki wiśniowe. Tysiąc litrów soku zdało egzamin. Przywołuje to u mnie skojarzenia z czekoladkami z nadzieniem wiśniowo-alkoholowym. Wiśniowe akcenty pozostają jeszcze długo po każdym łyku. Na finiszu obecna również niewysoka goryczka i nuty palone. Czuć także delikatne grzanie w przełyku, ale jest to miłe uczucie.
Nie do końca pasuje mi w tym piwie poziom nasycenia. Mogłoby być niższe, szczególnie że mamy do czynienia z RISem. Piwo zdecydowanie zyskuje po ogrzaniu się, kiedy to kwaśność ustępuje, ale tylko nieznacznie, pola gorzkiej czekoladzie.

Podsumowanie
Pijąc Kwas Theta z browaru Pinta mogłem poczuć się trochę jak Indiana Jones. W poszukiwaniu zaginionego RISa kolejne łyki lądowały w moich ustach. Czy znalazłem to czego szukałem? Nie do końca. Kwas Theta to RIS, ale jakby nie RIS. Kawowo - czekoladowy charakter RISa został całkowicie przesłonięty nutami kwaśnymi.
Znalazłem jednak coś bardziej cennego. Świadomość, jak wiele twarzy, których jeszcze nie odkryłem, ma piwny kraft. Kwas Theta to świetna wariacja na temat stylu Russian Imperial Stout. Odważna, świadoma i przemyślana. Strzał w dychę. Jestem jak najbardziej za i polecam to piwo wszystkim piwnym odkrywcom.

Etykiety: , ,