Kiss the Beast vol. 2 kooperacja Birbant/AleBrowar

Na początek krótkie wyjaśnienie. Recenzja Kiss the Beast (miała pojawić się na blogu jutro, ale nabrałem rozpędu i jest już dziś) jest pierwszą, w której pojawiają się, subiektywnie przeze mnie przyznawane oceny w trzech kategoriach: Wygląd, Aromat i Smak (we wszystkich przypadkach piwo może zdobyć od 1 do 10 punktów). Z tych trzech składowych (suma punktów, przy założeniu, ze piwo może zdobyć maksymalnie 30 punktów) wyłaniać się będzie ocena ogólna piwa.
Poza tym, przedstawiana będzie także metryczka piwa, czyli podstawowe informacje na temat składu i parametrów piwa.

A teraz do rzeczy. Przyznaję się bez bicia, piwo Kiss the Beast kupiłem głównie po to, żeby sprawdzić, jak pije się piwo z goryczką na poziomie 200 IBU. Jak do tej pory, 100 IBU to był mój max. To miała być taka próba sił. Czy pocałunek Bestii okazał się zabójczy? Sprawdźmy.
Parę słów o piwie.
Kiss the Beast vol. 2 to IPA (w zasadzie ultra IPA, jak można przeczytać na butelce) uwarzona kooperacyjnie przez browary Birbant i Alebrowar w ramach projektu Hop Heads & Fiends. Solidnie nachmielone na goryczkę piwo to już czwarte dziecko wyżej wymienionych kolaborantów i druga odsłona samej bestii. Pierwsza miała premierę w kwietniu 2015 r. i była to Ultra Belgian IPA. W obecnej wersji zamiast drożdży WLP545 Belgian Strong Ale pojawiły się popularne US-05.
Podstawowe dane:
Ekstrakt - 19,1 Blg
Alkohol - 8,5%
Goryczka - 200 IBU
Słody: Pale Ale, Monachijski, Melanoidowy, Pszeniczny, Karmelowy
Chmiele: Mosaic, Palisade, Simcoe, Amarillo, Chinook, Columbus
Drożdże: US-05
Data przydatności: luty 2018 r.

Przejdźmy do degustacji
Piwo degustowałem w IPA glass, więc moje wrażenia co do barwy bestii są niejednoznaczne. W samym przewężeniu piwo ma ciemnożółtą, jakby miedzianą barwę, natomiast w pozostałej części szkła pojawiają się odcienie różowe, wpadające w czerwień. Piwo jest klarowne. Po nalaniu tworzy się gęsta, dość obfita piana w kolorze kremowym (a może ecru, kurcze nie znam się na tych kolorach), która jednak po krótkim czasie się rozpada i pojawiają się dość duże pęcherzyki powietrza.
Ocena: 6 / 10
Doznania zapachowe nie odbiegają generalnie od tych, które spotykamy w innych piwach z rodziny India Pale Ale. Bogactwo wykorzystanego chmielu (6 odmian) powoduje, że zarówno z butelki jak i ze szkła unosi się przyjemny aromat cytrusowy, trochę żywiczny, trawiasty.
Ocena: 6 / 10
W smaku również owocowo, cytrusowo, ale pierwszoplanową rolę gra tutaj goryczka, szczególnie na finiszu. Przy pierwszym łyku robi mocne wrażenie, wydaje się jakby po wypiciu piwa ktoś nas potraktował piołunem. Ale każda następna porcja piwa wydaje się mniej ostra i gorzka. Mniej więcej w połowie piwa, wrażenia są porównywalne ze standardowymi wersjami IPA pod względem goryczki. Piwo jest pełne w smaku i gładziutkie.
Ocena: 6 / 10

Podsumowanie
Po Kiss the Beast spodziewałem się nieco więcej. Piwo miało mnie dźgnąć swoim aromatem, postrzelić walorami smakowymi i w końcu dobić ultra goryczką. Nic takiego jednak się nie stało. Piwo Kiss the Beast okazało się regularną IPką z przyjemnym aromatem cytrusowym i owocowymi posmakami. Dupy mi nie urwało. Bestia ukąsiła tylko raz na samym początku degustacji. Każdy następny cios był już zdecydowanie mniej dotkliwy. Jak to mówią, nie taki diabeł straszny jak go malują.
Ocena ogólna: 18 / 30

Etykiety: , , ,